czwartek, 10 stycznia 2013

Przed nami ESK. Co za nami?

Od dnia, w którym prezydent Rafał Dutkiewicz zaprezentował po raz pierwszy dyrektorski tandem mający przygotować Wrocław do roli Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku, upłynęło blisko 250 dni. Niewiele, aby oczekiwać konkretnych, spektakularnych efektów pracy. W sam raz, aby wypatrywać na horyzoncie tropów i drogowskazów. Są niezbędne artystom, animatorom kultury i wrocławianom, jeśli mają - jak najliczniej - w przygotowania do święta kultury się włączyć.

Okres, który jest za nami spinają dwa wydarzenia: ogłoszenie w lutym 2012 roku (na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Miejskiego Wrocławia) oficjalnego komunikatu o konkursie na dyrektora Biura Festiwalowego Impart 2016. I kolejny komunikat, sygnowany już przez szefa instytucji Krzysztofa Maja, o otwartym konkursie na nowe logo Wrocławia jako Europejskiej Stolicy Kultury 2016.

To jedyne "twarde" fakty, które mogą stanowić punkt orientacyjne dla opinii publicznej zadającej sobie pytanie, co w sferze przygotowań do ESK zrobiono w tym czasie we Wrocławiu. Poprzestanie tylko na tego typu konstatacji byłoby nadużyciem względem pracowników festiwalowego biura oraz dyrektorów: Krzysztofa Maja i Krzysztofa Czyżewskiego. Mają oni za sobą rozliczne, mniej lub bardziej nieformalne spotkania, debaty i konferencje. W niektórych uczestniczyli członkowie Obywatelskiej Rady Kultury i w naszym odczuciu były to rozmowy inspirujące, wznoszące sporo nowych przemyśleń i mobilizujące do działania. Krzysztof Czyżewski, przybliżając wrocławskiemu środowisku twórców własną wizję głębokiej kultury i kreśląc „mapę drogową” przygotowań, wypracował ideę zespołów, tzw. „laboratoriów”, dedykowanych różnym obszarom kultury. To konkretna i poważna propozycja. Można jej przyklasnąć, ale uczynią to tylko ci, którzy o owych planach mieli sposobność usłyszeć. Grono jest spore, zapewne się poszerzy, jednakże zasadniczo nie wykracza ono poza osoby od lat zaangażowane w tworzenie wrocławskiej kultury, które, zaznaczmy, niezależnie od uwarunkowań i koniunktur, będą uprawiać swoje "poletka" nie oglądając się na wielkie projekty i przedsięwzięcia.

Zapisany w zwycięskiej wrocławskiej aplikacji ESK priorytet zwiększenia partycypacji mieszkańców w życiu kulturalnym pozostaje postulatem dopominającym się ciągle poważnego traktowania. W dzisiejszych czasach, społecznych turbulencji i przemian, gdy rozmaite instytucje szukają wiarygodnych źródeł swojej legitymacji ten postulat jest hasłem aktualnym i chwytliwym, lecz w przypadku Wrocławia wyabstrahowanym z codziennej praktyki, którą mamy sposobność obserwować. Oczekujemy na tym polu większej determinacji. A to oznacza zmianę modelu komunikowania się z wrocławianami. W jakim trybie i czy w ogóle, Biuro Festiwalowe Impart 2016 zamierza programowe propozycje poddawać pod publiczną dyskusję i uwzględniać oceny oraz komentarze? Wypracowanie stałych kanałów komunikacji ze społecznością twórców, wrocławian, w ogóle obywateli, stanowi istotne wyzwanie. Za postęp na tym obszarze trzymamy kciuki.

Dziś podział na świat realny i wirtualny staje się fikcją. We wzniesieniu tej segmentacji pomógł rozwój internetowych aplikacji mobilnych. Ten istotny zwrot - na styku kultury i technologii - warunkujący codzienne wybory i aktywność dokonał się w ciągu ostatnich kilku lat i z biegiem czasu będzie się jeszcze intensywniej zaznaczał. Z niepokojem obserwujemy, że ów obszar w myśleniu koncepcyjnym ESK w ogóle się nie pojawia jako temat refleksji i projektowanych działań. Nie tak dawno o portalu społecznościowym Facebook niewielu słyszało lub nie traktowało go serio, dziś ma on znaczenie ekonomiczne jako ważny przedmiot globalnych giełdowych operacji. Warto zadbać o należyte potraktowanie tej sfery i dotrzymywanie kroku pędzącej rzeczywistości choćby po to, aby w adekwatny i krytyczny sposób do tych zjawisk na polu kultury się odnieść.

Nie zamierzamy a priori kwestionować koncepcji programowej ani podważać kompetencyjnego potencjału Festiwalowego Biura Impart 2016. Chcemy podkreślić, że uznanie ESK 2016 za katalizator obywatelskiej i kulturotwórczej aktywności oznacza ofiarowanie wrocławianom szansy włączenie się w przygotowania, czy to poprzez konsultacje, otwartą dyskusję albo wsparcie z miejskich funduszy projektów tworzonych oddolnie przez małe środowiska i społeczności, które choć nie ujęte w harmonogram programowych działań ESK, będą dla zwykłych mieszkańców okazją uczestnictwa w wielkim święcie kultury.

W dzisiejszej sytuacji - opisanych powyżej niedociągnięć i zaniechań - nawet symboliczny akt inicjacji wrocławian w proces przygotowań byłby znaczącym wydarzeniem. Ogłoszenie otwartego konkursu na logo ESK, z nagrodą w wysokości 15 tys. złotych, która z pewnością przypadnie profesjonalnemu artyście, bo mając na uwadze europejski format wydarzenia jury nie pozwoli sobie na przypadkową decyzję, jest co najwyżej takiego aktu zapowiedzią. Niech konkurs nie pełni roli listka figowego. Odważmy się na więcej! W liście o ogłoszeniu konkursu dyrektor ESK Krzysztof Maj napisał o nim, że jest to krok "w swej istocie intuicyjny." Jak mawiał pewien filozof, intuicja to rozum działający w pośpiechu. Minął szmat czasu i - o ironio - zdaje się, że jesteśmy ciągle na początku przygotowań. Ten najważniejszy skok w "głęboką kulturę" ciągle przed nami. Niech poprzedzi go nie intuicja, lecz poważny namysł z udziałem jak najszerszej rzeszy mieszkańców miasta Wrocławia.


Obywatelska Rada Kultury